Zacznę od tego,że przy wyborze jakiegokolwiek hotelu,ostrzegano nas, że tamtejsze standardy 4* mogą mocno różnić się od naszych europejskich. Niestety człowiek chciał sam się przekonać,czy naprawdę tak jest i ... tak jest, a raczej było.
Pobyt zorganizowany przez jedno z biur podróży,więc było trochę łatwiej,ale rezydent był takim trochę yeti. Wszyscy o nim słyszeli,ale nikt go nie widział, a przynajmniej my.
Będąc tutaj, a raczej w Egipcie nauczyliśmy się jednej rzeczy - wszystko może być pojęciem względnym, nawet sam transfer z lotniska,który w opisie oferty miał zająć kilka km,a w rzeczywistości jechaliśmy dobre 25 min,bo musieliśmy rozlokować po drodze gości w innych hotelach.
Pokój, który dostaliśmy zaraz po zameldowaniu był o bardzo niskim standardzie i moim zdaniem różnił się o tego jaki był przy początkowym wyborze oferty. Na recepcji jest wywieszona informacja,że aby podnieść sobie standard pokoju,należy zapłacić ileś tam $. Byliśmy gotowi na to,ponieważ ciężko było wyobrazić sobie tygodniowy pobyt w takiej klitce. Ostatecznie taki luksus na dzień dobry kosztował nas 40$. Potem przeżyliśmy miłe zaskoczenie,bo następny pokój był 2x większy i miał świetny widok. Niestety kazano nam stamtąd znów się przenieść,bo nie dopilnowano,że pokój jutro miał być przydzielony komuś innemu. Finalnie ten trzeci pokój był niezły,duży i z balkonem, ale mimo zagwarantowanej dostawki przy wykupie oferty,musiałam interweniować. Obsługa ewidentnie nie radzi sobie przy większym obłożeniu hotelu, bo zorganizowanie jej zajęło im sporo czasu. Jedną z rzeczy, która przez cały pobyt doskwierała nam niesamowicie, to wyżywienie. Nie mieliśmy dużych bardzo dużych oczekiwań co do wszystkiego, ale nie sądziliśmy też, że będziemy prawie codziennie jeść to samo,bo reszta będzie dla nas niejadalna. Uratowały nas omlety na śniadaniach i croissanty. Ich wędliny wyglądały strasznie, a pieczywo było zawsze słodkie, obojętnie czy to chleb czy bułki. Kilka razy jedliśmy na mieście i to nam trochę pomogło. Kiedy bylo coś,co wyglądało smacznie, okazywało się być niedoprawione lub było wydzielane, np. ich wersja pizzy. Trzeba było przychodzić na posiłki już od samego początku ich serwowania, bo potem zostawały same niejadalne rzeczy. Obsługa w większości była bardzo miła, ale wiązało się to z tym, że człowiek czuł się mocno zobowiązany, żeby zostawiać im napiwki. Szef kelnerów na restauracji był bardzo profesjonalny i próbował ochraniać wielokrotnie bałagan po swoich kolegach. Panowie na recepcji średnio mili. Miałam wrażenie, że to taka wymuszona uprzejmość. Na minus oceniam to, że nawet oni mówią bardzo słabo po angielsku i wiele kwestii należy z nimi dojaśniać. Barman przy parze nad basenem gburowaty, skrupulatnie wydzielał każdemu po drinku, więc trzeba było pokazywać, że nie wypije trzech szklanek coli sama, tylko niosę je rodzinie. Pan sprzątający też bardzo miły i zapewne bardzo się starał, ale wiele rzeczy wymagało gruntownego wyczyszczenia w naszym pokoju, a pan przeważnie robił tak, żeby było widać, że coś tam jednak jest posprzątane. Np. wymieniał ręczniki, kręcił łabędzie z nich i układał staranie pościel. Czasami zmył podłogę. Po prostu robił wszystko "z grubsza".
Ogólnie w wielu miejscach w hotelu było niestety brudno. Zwłaszcza na restauracji i wokół basenu. Bardzo rzucało się w oczy to, gdy szło się na posiłek i niby panowie przy basenie sprzątali, ale tylko wodą z basenu i tylko tam, gdzie (chyba wg nich) było bardzo brudno.
Na restauracji brak świeżej kawy, mimo, że mieli super ekspres. Brak różnorodnych owoców. Ciągle tylko pomarańcze, melony i daktyle. Nie wiedziałam, że można inaczej, dopóki nie pojechałam na Old Market. Pełno ciast, ale wg mnie wszystkie smakowo "na jedno kopyto".
Plaża oddalona od hotelu o dobre 15 min jazdy hotelowym busem. Duży problem stanowi to,że jest on jeden i przy większej liczbie osób, które chcą z niej wrócić po prostu nie jest w stanie ich wszystkich pomieścić jednym kursem. Stąd trzeba czekać jak pan kierowca " obróci". Plaża ogólnie wg mnie zasługuje na miano strefy. To wydzielona przestrzeń z leżakami. Jest mała i szybko się nam znudziła, bo po 2 dniach pobytu.
Basen przy hotelu jest przyjemny. Wystarczająco duży i codziennie czyszczony. To samo z niecką dla dzieci. Za to na leżakach obowiązuje zasada: "kto pierwszy,ten lepszy". No chyba, że "posmarujesz" panu od ręczników. Wtedy masz indywidualnie przygotowane i "zaklepane" miejsca.
Na plus jeszcze zasługuje przestrzeń przy hotelu - mini scena do animacji i zielony trawnik z boiskiem tuż za nią. Bardzo przyjemne miejsce na wieczorny relaks.
Moim zdaniem na dużą pochwałę zasługiwali animatorzy z grupy El Joker Entertainment. Panowie jako nieliczni mówili całkiem nieźle po angielsku i nie tylko, oraz mieli świetny kontakt z dziećmi. Byłam zachwycona. Co wieczór organizowali coś ciekawego, a w ciągu dnia puszczali fajną muzykę i zachęcali do wspólnego aqua aerobiku czy jogi.
Ostatecznie - polecam ten hotel tylko w ostateczności.
Zalety
+ z zewnątrz hotel wygląda bardzo reprezentacyjnie,
+ Przeważnie miła obsługa,
+ Fajny basen dla dorosłych i dla dzieci,
+ Super grupa animatorów El Joker,
+ Wygodne łóżko.
+ Apteka w tym samym budynku (była zbawieniem już w trzeciej dobie pobytu),
+ Ciekawy asortyment supermarketu przy hotelu,
Wady
- powierzchowna czystość,
- niedoprawione i w większości ciągle te same posiłki,
- reglamentowane porcje "lepszego" jedzenia,
- słaba znajomość angielskiego i dużej części obsługi, w tym na recepcji,
- niezbyt ciekawa okolica (wiele opuszczonych budynków, naprzykszający się taksówkarze),
- zbyt daleko od plaży,żeby się na nią spokojnie przejść,
- w ciągu dnia tylko trzy kursy busów z hotelu na plażę,
- Ich hotelowa plaża była zbyt mała,by móc eksplorować w pełni uroki Morza,
- Wiekowe leżaki.
GIPHY App Key not set. Please check settings